Smierć rekrutera. Opowiadanie nie dla wszystkich.
fot. nadesłane
REKLAMA
Ostrzył nóż. Wybrał ten, który lubił najbardziej. Długi i wąski z ostrym końcem. Z zadowoleniem przyglądał się swojej dłoni trzymającej nóż z czarną rączką.
-Idealnie dopasowany, można nim ukłuć - fantazjował - dźgnąć, rozciąć brzuch. Zmrużył oczy i zobaczył tryskającą krew, wypadające trzewia...
Skąd u niego taka skłonność do ostrzenia noży, skąd to ukojenie, jakiś błogi spokój, który osiągał wraz z pojawiającą się ostrością metalu...Od dziecka uwielbiał męskie czynności. Pomagał matce, lubił, gdy dostrzegała jego przydatność. - Widzisz synku jaki jesteś kochany? Ojciec nie umiałby tak naostrzyć noży – chwaliła go, a on miał wrażenie, że umysł zalewa mu słodycz większa od uwielbianej czekolady. Wszechogarniająca rozkosz. -Teraz są jak brzytwa! Matka zazwyczaj nie mogła się nachwalić...
-Właśnie ...brzytwa. Będę jak brzytwa. Jutro będę jak ta cholerna brzytwa...
Przeczytał wszystkie porady znanego rekrutera, wielkiej gwiazdy portalu biznesowego. A nawet kupił jego książkę, poszedł na spotkanie autorskie, poprosił o autograf. Taki był miły, uśmiechnięty, zadowolony, że chcę czytać jego książkę i proszę o podpis. - Jak panu na imię, zapytał...
A teraz czeka go rozmowa z nim. Rozmowa z wszystkowiedzącym rekruterem, dowcipnisiem, mądralą, człowiekiem sukcesu.
Tylko, czy znam już wszystkie jego możliwe chwyty, podstępy... A co jeśli rekruter pokłócił się z żoną, albo z zawistnym sąsiadem?
Jakoś nie umiał uwierzyć w nieprzemakalność zarozumialca... przecież do cholery to człowiek, a skoro tak, musi mieć gorsze dni, gorszą formę, mimo że zaprzeczy, powie, że nie przenosi problemów na pracę, bo jest profesjonalistą. A wiadomo, że prawdziwy profesjonalista nie choruje, nic go nie boli, nie je, nie wydala, życie ma usłane samymi kwiatami. Lewituje. Im dłużej o tym myślał, tym większa ogarniała go złość...
-A co jeśli znowu odpadnę...
Przełożył nóż do lewej ręki i starannie ostrzył go z drugiej strony...
autor: Hanna Kordalska-Rosiek, dziennikarka, scenarzystka
-Idealnie dopasowany, można nim ukłuć - fantazjował - dźgnąć, rozciąć brzuch. Zmrużył oczy i zobaczył tryskającą krew, wypadające trzewia...
Skąd u niego taka skłonność do ostrzenia noży, skąd to ukojenie, jakiś błogi spokój, który osiągał wraz z pojawiającą się ostrością metalu...Od dziecka uwielbiał męskie czynności. Pomagał matce, lubił, gdy dostrzegała jego przydatność. - Widzisz synku jaki jesteś kochany? Ojciec nie umiałby tak naostrzyć noży – chwaliła go, a on miał wrażenie, że umysł zalewa mu słodycz większa od uwielbianej czekolady. Wszechogarniająca rozkosz. -Teraz są jak brzytwa! Matka zazwyczaj nie mogła się nachwalić...
-Właśnie ...brzytwa. Będę jak brzytwa. Jutro będę jak ta cholerna brzytwa...
Przeczytał wszystkie porady znanego rekrutera, wielkiej gwiazdy portalu biznesowego. A nawet kupił jego książkę, poszedł na spotkanie autorskie, poprosił o autograf. Taki był miły, uśmiechnięty, zadowolony, że chcę czytać jego książkę i proszę o podpis. - Jak panu na imię, zapytał...
Tylko, czy znam już wszystkie jego możliwe chwyty, podstępy... A co jeśli rekruter pokłócił się z żoną, albo z zawistnym sąsiadem?
Jakoś nie umiał uwierzyć w nieprzemakalność zarozumialca... przecież do cholery to człowiek, a skoro tak, musi mieć gorsze dni, gorszą formę, mimo że zaprzeczy, powie, że nie przenosi problemów na pracę, bo jest profesjonalistą. A wiadomo, że prawdziwy profesjonalista nie choruje, nic go nie boli, nie je, nie wydala, życie ma usłane samymi kwiatami. Lewituje. Im dłużej o tym myślał, tym większa ogarniała go złość...
-A co jeśli znowu odpadnę...
Przełożył nóż do lewej ręki i starannie ostrzył go z drugiej strony...
autor: Hanna Kordalska-Rosiek, dziennikarka, scenarzystka
PRZECZYTAJ JESZCZE