KOCUR odc.20. Krecia robota
fot. nadesłane
-Skąd miałeś zdjęcia Borsuka i czego chcesz od mojej WiewiórkI?
REKLAMA
Kocur z wściekłością przechadzał się po pokoju przesłuchań. Kret siedział ze spuszczonym łbem i niepewnie rozglądał się na boki. Ciągle wierzył, że zdarzy się cud i Kocurowi minie złość.
-Nie uwierzysz – wyszeptał - wszystkie te fotografie na których Borsuk coś kombinuje z tamtym wiesz, no wiesz z kim ...
-No wiem, wyobraź sobie, że wiem - burknął Kocur.
-Wyliniały uwierz, wszystkie zdjęcia Borsuka z tym kimś tak naprawdę podrzucono mi pod drzwi. Któregoś dnia patrzę, a na wycieraczce leży koperta z napisem „Do łap własnych Kreta”. Leży i czeka na mnie, bo na kogo innego? Sam mieszkam. No więc, otwieram kopertę, a tam zdjęcia Borsuka z tamtym gościem, tym wiesz…
-A nie pomyślałeś durniu, że powinieneś mi o tym powiedzieć? Nie przyszło ci to do tego zakutego łba, że pracujesz kurwa dla mnie?
Kret wiedział, dla kogo pracuje i wiedział, że gdy Kocur rzuca kurwami żartów nie ma. Nie lubił tych jego ordynarnych przekleństw, ale było jak było i musiał ich słuchać z pokorą.
-Ale ja ci raportowałem, że w Kocurii źle się dzieje, że chyba mamy jakichś szpiegów, że dziwne odgłosy na polanie, że samoloty... Prosiłem o dodatkowe środki, pamiętasz? O ostrą amunicję prosiłem, a nawet Wiewiórkę chciałem mieć… ale nie do tego, co myślisz.
Chciałem ją tylko do pomocy. Ona mi się nie podoba. Ruda jest przecież. A ty zgodziłeś się i dałeś mi nawet specjalny glejt, podpisałeś go własną łapą, pamiętasz?
- Ty mi tu o Wiewiórce nic nie mów, bo wiem wszystko. Dlatego zamiast zamulać wyjaśnij mi, dlaczego nie widziałem tych zdjęć. A dokumentem to mi tutaj nie machaj, bo jak zechcę wydam nowy i unieważnię wszystkie swoje zgody i jeszcze dopiszę, że jesteś elementem podejrzanym, durnym Kretem, szpiegiem, zdrajcą, nihilistą i kurwa… onanistą – zaśmiał się wrednie Kocur.
-Ojej Kocurze, uwierz, najpierw chciałem przeprowadzić wewnętrzne śledztwo. Nie chciałem żeby Borsuk się wywinął, ale tak się złożyło, że miałem włamanie. Zdjęcia ktoś ukradł, a ja bałem się, że jak się o tym dowiesz, to mi urwiesz… ogon. Nie jestem onanistą. No coś ty.
-Bardzo ciekawe Krecie, naprawdę, nad wyraz bardzo ciekawe… Pracujesz w tajnych służbach i… boisz się utraty ogona? A ja ci powiem, ty tego ogona nie masz od dawna, ani tych swoich innych ozdób też nie masz. A wiesz dlaczego? Powiem ci. Nie masz ich, bo nigdy ich nie miałeś. Po prostu – zaśmiał się Kocur. I to nas różni. Ja to Kocur i mam wszystko, a ty to Kret i nie masz nic. Bo o tym co masz, a czego nie, ja decyduję!
-Nie mów tak, nie boje się utraty ogona, generalnie tylko ciebie się boję. Przecież wiesz Wyliniały, że ciebie wszyscy się boją, cała Kocuria boi się ciebie, a nawet... cały kurwa świat – zaklął Kret przymilnie.
-Dobrze, już dość - przerwał Wyliniały i zamruczał wyraźnie zadowolony z tego, co usłyszał. Oczywiście, wiedział, że Kret to manipulant, ale i tak było mu przyjemnie, że cała Kocuria się go boi, a nawet cały świat, cały kurwa świat.
-Jednak trzeba pewnej odwagi, tej, jak to mówią, cywilnej, żeby uczciwie się przyznać do strachu przede mną – pomyślał Kocur i spojrzał trochę łaskawszym wzrokiem na Kreta.
-A więc Krecie, co proponujesz?
-Kocurze, jest tylko jedno rozwiązanie. Musimy aresztować Borsuka. Najlepiej o świcie. Wpadniemy do niego, wyciągniemy go z łóżka, nawet nie pozwolimy mu się wysikać. Chwycimy za łeb i w kajdankach przyprowadzimy skołowanego przed twoje wyliniałe, to znaczy przed twoje groźne oblicze, Wyliniały.
Kocur podrapał się po łbie raz i drugi.
-Dobra, jutro o świcie. To twoja ostatnia szansa. A teraz wynocha, bo mam ważne spotkanie.
Kret zerwał się z krzesła i pobiegł w kierunku wyjścia. W drzwiach minął mocno wyperfumowaną ruską Norkę w obcisłym lateksowym kombinezonie i lakierowanych czerwonych szpilkach.
-A ona co tutaj robi? – zdziwił się i ruszył co sił przed siebie… byle jak najdalej od Tajnej Chatki i Kocura.
-Nie uwierzysz – wyszeptał - wszystkie te fotografie na których Borsuk coś kombinuje z tamtym wiesz, no wiesz z kim ...
-No wiem, wyobraź sobie, że wiem - burknął Kocur.
-Wyliniały uwierz, wszystkie zdjęcia Borsuka z tym kimś tak naprawdę podrzucono mi pod drzwi. Któregoś dnia patrzę, a na wycieraczce leży koperta z napisem „Do łap własnych Kreta”. Leży i czeka na mnie, bo na kogo innego? Sam mieszkam. No więc, otwieram kopertę, a tam zdjęcia Borsuka z tamtym gościem, tym wiesz…
-A nie pomyślałeś durniu, że powinieneś mi o tym powiedzieć? Nie przyszło ci to do tego zakutego łba, że pracujesz kurwa dla mnie?
Kret wiedział, dla kogo pracuje i wiedział, że gdy Kocur rzuca kurwami żartów nie ma. Nie lubił tych jego ordynarnych przekleństw, ale było jak było i musiał ich słuchać z pokorą.
-Ale ja ci raportowałem, że w Kocurii źle się dzieje, że chyba mamy jakichś szpiegów, że dziwne odgłosy na polanie, że samoloty... Prosiłem o dodatkowe środki, pamiętasz? O ostrą amunicję prosiłem, a nawet Wiewiórkę chciałem mieć… ale nie do tego, co myślisz.
Chciałem ją tylko do pomocy. Ona mi się nie podoba. Ruda jest przecież. A ty zgodziłeś się i dałeś mi nawet specjalny glejt, podpisałeś go własną łapą, pamiętasz?
- Ty mi tu o Wiewiórce nic nie mów, bo wiem wszystko. Dlatego zamiast zamulać wyjaśnij mi, dlaczego nie widziałem tych zdjęć. A dokumentem to mi tutaj nie machaj, bo jak zechcę wydam nowy i unieważnię wszystkie swoje zgody i jeszcze dopiszę, że jesteś elementem podejrzanym, durnym Kretem, szpiegiem, zdrajcą, nihilistą i kurwa… onanistą – zaśmiał się wrednie Kocur.
-Ojej Kocurze, uwierz, najpierw chciałem przeprowadzić wewnętrzne śledztwo. Nie chciałem żeby Borsuk się wywinął, ale tak się złożyło, że miałem włamanie. Zdjęcia ktoś ukradł, a ja bałem się, że jak się o tym dowiesz, to mi urwiesz… ogon. Nie jestem onanistą. No coś ty.
-Bardzo ciekawe Krecie, naprawdę, nad wyraz bardzo ciekawe… Pracujesz w tajnych służbach i… boisz się utraty ogona? A ja ci powiem, ty tego ogona nie masz od dawna, ani tych swoich innych ozdób też nie masz. A wiesz dlaczego? Powiem ci. Nie masz ich, bo nigdy ich nie miałeś. Po prostu – zaśmiał się Kocur. I to nas różni. Ja to Kocur i mam wszystko, a ty to Kret i nie masz nic. Bo o tym co masz, a czego nie, ja decyduję!
-Nie mów tak, nie boje się utraty ogona, generalnie tylko ciebie się boję. Przecież wiesz Wyliniały, że ciebie wszyscy się boją, cała Kocuria boi się ciebie, a nawet... cały kurwa świat – zaklął Kret przymilnie.
-Dobrze, już dość - przerwał Wyliniały i zamruczał wyraźnie zadowolony z tego, co usłyszał. Oczywiście, wiedział, że Kret to manipulant, ale i tak było mu przyjemnie, że cała Kocuria się go boi, a nawet cały świat, cały kurwa świat.
-Jednak trzeba pewnej odwagi, tej, jak to mówią, cywilnej, żeby uczciwie się przyznać do strachu przede mną – pomyślał Kocur i spojrzał trochę łaskawszym wzrokiem na Kreta.
-A więc Krecie, co proponujesz?
-Kocurze, jest tylko jedno rozwiązanie. Musimy aresztować Borsuka. Najlepiej o świcie. Wpadniemy do niego, wyciągniemy go z łóżka, nawet nie pozwolimy mu się wysikać. Chwycimy za łeb i w kajdankach przyprowadzimy skołowanego przed twoje wyliniałe, to znaczy przed twoje groźne oblicze, Wyliniały.
Kocur podrapał się po łbie raz i drugi.
-Dobra, jutro o świcie. To twoja ostatnia szansa. A teraz wynocha, bo mam ważne spotkanie.
Kret zerwał się z krzesła i pobiegł w kierunku wyjścia. W drzwiach minął mocno wyperfumowaną ruską Norkę w obcisłym lateksowym kombinezonie i lakierowanych czerwonych szpilkach.
-A ona co tutaj robi? – zdziwił się i ruszył co sił przed siebie… byle jak najdalej od Tajnej Chatki i Kocura.
PRZECZYTAJ JESZCZE